Coś ostatnio nie mogłam się przemóc do sznurka.
Poprawiłam dywanik widoczny w poprzednim poście
i jakoś nie mogłam ruszyć z żadnym projektem.
Zaczęłam kolejny dywan, ale w końcu zaczęłam przerabiać go na pufę. Zaczęłam torebkę i... nie skończyłam.
Podobnie osłonki na doniczki. Brak weny, brak energii...
i jakoś nie mogłam ruszyć z żadnym projektem.
Zaczęłam kolejny dywan, ale w końcu zaczęłam przerabiać go na pufę. Zaczęłam torebkę i... nie skończyłam.
Podobnie osłonki na doniczki. Brak weny, brak energii...
Przygotowałam więc dwa uszate miętowo-białe koszyczki
- będą w sam raz na prezent w przypadku jakiejś nieoczekiwanej okazji.
- będą w sam raz na prezent w przypadku jakiejś nieoczekiwanej okazji.
Pogoda jaka jest każdy widzi i światło mam dość kiepskie
- mięta jest w trochę cieplejszym odcieniu, ale nawet Tygrysek
niewiele pomógł w wydobyciu odpowiedniego koloru.
- mięta jest w trochę cieplejszym odcieniu, ale nawet Tygrysek
niewiele pomógł w wydobyciu odpowiedniego koloru.
Zastanawiam się czy obwiązać je białą wstążką albo dodać same białe kokardy.
Poza tym mam plan dokończyć pufę
i muszę pomyśleć nad dywanikiem do łazienki - brat mnie poprosił :)
i muszę pomyśleć nad dywanikiem do łazienki - brat mnie poprosił :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz